Trudno się dziwić, że książęta mazowieccy upatrzyli sobie Zakroczym jako miejsce warowne i ważny punkt na szlaku zwanym dawniej Traktem Zakroczymskim. Dawny gród położony był bowiem nad Wisłą, na wysokiej skarpie, więc zapewniał doskonałą widoczność w razie pojawienia się nieprzyjaciela, a i większe bezpieczeństwo od strony rzeki. Dziś po dawnej warowni książęcej pozostała tylko nazwa – Góra Zamkowa – oraz zabytkowe piwnice, na których wybudowano później stylizowany dziewiętnastowieczny dworek.
Piwnice mają oryginalne, tzw. kolebkowe sklepienie, które – i owszem – można zobaczyć, tyle że po wcześniejszym
uzgodnieniu z właścielem współczesnego dworku. Pierwotnie, w jedenastym i dwunastym wieku, mieściła się tutaj kasztelania, a po lokacji miasta w 1422 r. zbudowano na jej miejscu murowany zamek. Kolejne najazdy powodowały zniszczenie warowni, a po szwedzkim Potopie zaczęła ona popadać w ruinę. Dziś wiadomo o dawnym zamku niewiele, oprócz tego, że na parterze mieściła się wielka sala sądowa i kaplica, a stronę zachodnią zajmowały m.in. stajnie oraz spichlerze. Warto wspiąć się na Górę Zamkową, aby podziwiać piękne widoki, a potem przejść się na pieszą wycieczkę pobliskimi malowniczymi wąwozami . Trudno o drugie takie miejsce na Mazowszu – kto wie, może i książęce pary cieszyły się spacerami po pięknej okolicy?
Jak Polak z Krzyżakiem
Kroniki nie potwierdzają wprawdzie, że książę Siemowit II i jego brat Trojden spacerowali miejscowymi parowami, ale
odnotowały z całą pewnością, że czerwcu 1335 r. wspomniani prawnukowie Konrada Mazowieckiego na rynku w Zakroczymiu odnowili porozumienie zawarte z wielkim mistrzem krzyżackim Dietrichem von Altenburg. Przymierze to gwarantowało zabezpieczenie Mazowsza od… Polski. Książęta bali się, że król Kazimierz Wielki, jednoczący ziemie polskie po rozbiciu dzielnicowym, będzie chciał siłą włączyć do niej także Mazowsze. (Cóż, z dzisiejszego punktu widzenia wyglądać to może dziwnie, ale wtedy niezależność stanowiła dla mazowieckich władców wartość najwyższą).
Wspomniany Trakt Zakroczymski, który biegł z Czerska do Płocka – czyli łączył ważne ośrodki włądzy książęcej – swą nazwę zawdzięczał Zakroczymiowi, gdyż tutaj znajdowała się przeprawa przez Wisłę. Ze względu na znaczenie Traktu powinniśmy naszą wycieczkę do Zakroczymia rozpocząć tak naprawdę w Warszawie (miasteczko położone jest 30 kilometrów na północny zachód od stolicy). Dlaczego? Bo stołeczna ulica Zakroczymska stanowiła część tego ważnego handlowego szlaku. Na przedłużeniu ulicy Zakroczymskiej – w okolicy dzisiejszego Parku Traugutta – znajduje się ujęcie wody pitnej, tzw. Królewski Zdrój. Według legendy, gdy książę Siemowit I zgubił się w puszczy podczas polowania, jeleń ze złotymi rogami doprowadził go do zdroju wybijającego właśnie w tym miejscu.
Pokusy na plaży
Co zaś do samej przeprawy w Zakroczymiu: znajdowała się ona niedaleko dzisiejszego mostu na drodze krajowej nr 7. Po przeprawie, przed dotarciem do grodu, na podróżnych czekała trudna do odparcia pokusa – karczma Utrata, której nazwa wzięła się stąd, że niejednego pobyt w niej doprowadził do ruiny finansowej. Dzisiaj znajduje się tu jedna z najbardziej malowniczych plaż nad Wisłą. Od Utraty do Zakroczymia trasa wiodła malowniczymi wąwozami. Dojście na zakroczymski rynek zwiastował widok rozdzielonych wąską ścieżką dwóch wzgórz. Na jednym wznosiła się strażnica Czuwatka, a na drugim parafialny kościół.
Dziś po książęcej strażnicy trudno znaleźć jakieś naziemne ślady, za to warto odwiedzić kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Powstał on za czasów książąt mazowieckich, a odbudowany został po ostatniej wojnie w stylu gotycko – renesansowym, z efektownymi gotyckimi basztami. W kaplicy św. Barbary znajduje się niezwykle cenny zabytek – ołtarz datowany na przełom czternastego i piętnastego wieku.
Centrum Informacji Turystycznej ul. Baśki Murmańskiej 164, 05-160 Nowy Dwór Mazowiecki tel. 664 775 326 it@3rzeki.pl
Baranek w herbie Podania mówią, że podczas gdy mężny rycerz Junosza zdążał na własny ślub, przed orszakiem przebiegł biały baranek. Rycerz uznał to za dobrą wróżbę i, jak się szybko okazało, miał rację. Orszak ślubny spotkał… podjazd krzyżacki. Mężny Junosza wybił wszystkich braci zakonnych i jeszcze ze śladami krwi wrogów przybył przed ołtarz, gdzie czekała już jego luba. Na cześć jego wyczynu Zakroczym otrzymał herb: białego baranka na tle czerwonym jak krew.
Informacje: